Rozdział II. cz. I.
Ploteczki i przepowiednia.
Obudziłam się ktoś szturchał mnie w ramię. Powoli otworzyłam oczy. Nademną pochylała się czarna czupryna.
-Wstawaj śpiochu!
I pomyśleć, że to moja najlepsza przyjaciółka. Normalnie sama nie mogę w to uwierzyć. Podciągnęłam się na łokciach i usiadłam.
-Dzięki za miłe powitanie i pobudkę. - Burknęłam.
-Spoko. Zawsze jestem do twoich usług.- Wyszczerzyła się w szyderczym uśmiechu, a ja parsknęłam.
-Eh.. Diablica.-Sam.
-Aniołek.-sprecyzowała Agnieszka.
-Jaaasnee....
-Co tam słychać? Podobno napadł cię wilk.
-Już wszędzie od plotek?
-Wszyscy o tym gadają. Wilki tak sobie nigdy na ulice nie wychodziły.
Na samo słowo "wilk" przechodziły mi dreszcze i cyba moja najlepsza kumpela to zauważyła, bo powiedziała:
-Dobra zmieńmy temat. Cały czas teraz się dziwnego dzieje w RiverSoul. Podsłuchałam rozmowę ojca. W tym roku mamy rekordową liczbę przybyłych nowych mieszkańców. Cztery nowe rodziny. Przejrzałam kartotekę z ich danymi. No, wiesz chciałam się dowiedzieć czy mają dzieci w naszym wieku. Dojdą do nas, dokładnie do naszej klasy.
-Ale kto?!
-Trzy siostry. Chyba nie sa spokrewnione, bo mają po dwa nazwiska. Ola, Patrycja i Dominika. Ta ostatnia ma na drugie chyba Jasmine. Jakaś Klaudia, z tego co przeczytałam to będzie mieszkała niedaleko ciebie. I chłopak. Michael Mike Black. Z takimi imionami i nazwiskiem musi być przystojny!
-Czekaj , ale to bez sensu zostały dwa tygodnie do ferii. I nagle tyle osób sprowadza się do małego miasteczka na odludziu? To w ogóle bez sensu.
-Masz rację. Coś się wydarzy w tym roku. Coś niesamowitego i dziwnego.
-Skąd wiesz? - parsknęłam.
-Czuje, a pozatym... Miałam wizję.
********
Gdy Agnieszka wyszła. Ciągle zastanawiałam sie nad jej słowami. I nagle mnie olśniło. Moja noga! A jeśli dziwne zachowanie miejscowych wilków to nie przypadek? Szybko zrzuciłam kołdrę z nóg i podciągnęłam nogawkę. Nic ani śladu. A może to nie ta? Podciągnęłam drugą też nic. Dziwne, a gdzie blizny. Cokolwiek. Co dziwniejsze. Nogi miałam jakby trochę dłuższe i bardziej wysportowane. Nałożyłam kapcie, które przyniosla mi mama i poszłam do szpitalnej łazienki. Spojrzałam w lustro. Byłam wysportowana, jakbym chodziła na siłownie, a przeciez z w-f byłam kiepska. Włosy miałam dłuższe i były jakby w ładniejszym odcieniu. Skóra gładka. Smukła twarz, usta bardziej pociągające, a oczy były jasne. Wcześniej były brązowe teraz niemal zółte. Jak u stwora, który mnie zaatakował. Ciągle zamyślona wróciłam do pokoju i położyłam się spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz