Rozdział III.
Szkolne przeżycia.
Ehh.. Budzik. Wredne urządzenie. No cóż, ale trzeba wstawać. Jak ja kocham moje łóżko! No cóż codziennie z nim zrywam, a i tak do siebie wracamy! :P Może jeszcze pięć minutek... Drzwi otworzyły się z hukiem.
-Wstawaj Sam, a tak to mówisz, że to ja się guzdrze. Chciałaś iść do szkoły to proszę. Wstawaj.
-Zmieniłam zdanie, wredna małpo.
-Dla ciebie Jane. Mama już dzwoniła do szkoły, że dziś idziesz do szkoły. Pozatym dzwoniła Agnieszka i tez o to pytałam. Odpowiedziałam, że tak. Wstawaj.
Wyszła z pokoju zostawiając mnie rozgarniętą i w kompletnej rozpaczy . Nie mam jednak ochoty tam iść. No cóż jednak nie zawsze można robić co się chce... Wstałam powoli z łóżka i się zachwiałam. Podeszłam do lustra i obejrzałam się w nim. Jednak to nie sen. Naprawdę byłam ładniejsza. Dobra wziąść się w garść. Na dziś wybrałam: niebieskie jeansy, brązowa bluzkę z długimi rękawami, na to biały sweterek, trochę ciemniejsza od koloru bluzki chustka na szyję, brązowe skórzane buty i biała torbę. Poszłam do łazienki i się przebrałam, następnie umyłam zęby, zrobiłam na głowie duży kok, a na środku wpięłam pastelową kokardkę. Postanowiłam lekko pomalować oczy brazowym pudrem. Wtedy podkreślają mój kolor oczu,
już trochę zmieniony. Pozatym tak delikatny makijaż pasuje do mojej kreacji i tali. W końcu wyszykowana spakowałam książki, które nawet nie wiem czemu biorę, bo i tak nie miałam żadnej pracy domowej ani niczego się nie nauczyłam. Poprostu klapa. Nie miałam siły. Nie lubię szkoły
chodzę tam tylko ze względu na przyjaciółki. Chemia, Fizyka i Matematyka to nie dla mnie. Słowo daję. Wolę polski i plastykę. W-f katastrofa. W szkole mamy drużynę piłkarską. Jestem chyba najsłabsza. Zawsze jestem ostatnia na liście rezerwowych. Nigdy nie zagrałam w żadnym meczu. Koniec użalania. Czas ucieka.
Zeszłam na dół, a mama, która robiła moje ulubione naleśniki z winogronową galaretką pochwaliła mój piękny strój. Zjadłam w pośpiechu śniadanie i pędem złapałam płaszczyk i torbę. W drodze do drzwi przekazałam klucze Jane i juz pędziłam na przystanek. Na miejscu odrazu spostrzegłam znajome twarze, które widzę codziennie. Agnieszka na czele gawędziła najgłośniej, Iza jak zwykle cichutko jej się rzysłuchiwała, Julita tez jej słuchała od czau do czasu mówiąc zdanie czy dwa. Zawsze Agnieszka najwięcej rozmawia w naszej grupce. Za Julitą stała... Justyna? Co ona tu robi? Zawsze jeździła samochodem. A tak szczerze mówiąc przyjaxnię się z nią, ale nic o niej nie wiem. Jest bardzo skryta. A tak w ogóle to wszystkie jestesmy takie. Każda ma tajemnicę, której nie powie drugiej.
-Hej wam! -Sam.
-Cześć. - odpowiedziały chórem.
-Co u was?
-Nic ciekawego. - Julita.
-To tak jak u mnie. Ciągła rutyna.- Iza
-Nudy, ale podobno nowe osoby wprowadzają się do RiverSoul.
-Aaa... To wiem. A czemu jedziesz autobusem? - Sam.
-A tak sobie. Chcialam z wami pogadać. Jak wasz autobus przyjeżdża to już dzwonek dzwoni.
-Okej. A o czym chcialaś pogadać?
-O wielu sprawach. Na przykład o nowym chłopaku, który będzie z nami w klasie. Podobno jest mega przystojny! :)
-Tak, tez słyszałam, ale tylko to. Nawet w aktach mojego taty nie było żadnych szczegółów. Jakby nie istnieli. Żadnych aktów urodzenia. Zero. Kompletnie nic.
-Dziwne... - Iza.
-Bardzo dziwne.. I podejrzane.- Sam.
-Będzie trzeba rozwikłać tę zagadkę. Będziemy jak detektywi w poszukiwaniu prawdy. - Julita.
-Możemy dowiedzieć się czegoś w szkole. Będzie chuczało od plotek.- Justyna.
Nadjechał autobus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz