Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział IV.

Nieznajomi.

      Całą drogę do szkoły przesiedziałyśmy w ciszy. Każda rozmyślając o czymś innym. Nie wiem o czym myślały moje przyjaciółki, ale ja wspominałam moje przeżycia. Wszystko dzieje się tak szybko... Ataku już w ogóle prawie nie pamiętam. Jakby to było miesiąc albo miesiące temu. A przecież to się wydarzyło kilka dni temu. Jaki żartowniś z tego losu. No cóż trzeba żyć dalej. Jak dalej będę nad tym rozmyślać to w końcu popadnę w paranoję. Co ja gadam ja już w nią wpadłam.
     Od dalszego  myślenia wyrwało mnie klepnięcie w ramię.
-Sam. Już jesteśmy. Wstawaj. - Agnieszka.
-Dobra mamusiu.. - Uśmiechnęłam się szyderczo.
-Uhgg.. Nie nazywaj mnie tak!
-I nie pyskuj!- Dodała Iza z szerokim uśmiechem.
      Na to wszystkie ryknęłyśmy śmiechem.  Z nimi nie można się nudzić. Co, co to nie. Wszystkie zawsze mamy zwariowane pomysły. Bez odrobiny szaleństwa byłoby przecież nudno.. Każdy to wie.
-Ej! Dziewczyny wysiadka!- krzyknął lekko zdenerwowany kierowca.
    Posłusznie wyszłyśmy z autobusu cichutko się żegnając. Gdy stanęłam przed szkołą. Ogarnął mnie dreszczyk niepokoju. Na widok murów i ogromnych drzwi, wciągnęłam powietrze i dość żwawym krokiem weszłam do środka. Gdy stanęłam na środku korytarza zapadła cisza. Wszędzie było słychać szepty. No tak. O tym ataku już wszyscy wiedzą. Ze spuszczoną głową ruszyłam do swojej szafki. Szkolny gwar powoli znowu się nagłaśniał. Nieznajomi co jakiś czas mnie witali i pytali jak się czuję. To było krępujące. Przecież ja w ogóle ich nie znam. Ciągle czułam na sobie potajemne zerknięcia. Uhgg..
-Sam spokojnie. Niedługo wszystko ucichnie.- Agnieszka.
-A narazie ciesz się sławą! - Justyna.
-Ej, a ten nowy przypadkiem nie gapi się na Samantę?- Julita.
-Prawda.. Ale jest przystojny!! I do tego chyba leci na ciebie. -Iza.
-Nie próbujcie mnie swatać! Sama potrafię zanleźć sobie chłopaka.- Sam.
-Taak już to widziałyśmy.. - Agnieszka.
-To nie moja wina, że Alex okazał się dupkiem.- Sam.
-Skończmy temat. Będzie lepiej. Naprawdę. -Iza.
- Zaraz dzwonek idę przed klasę.
        Całe szczęście , gdy tylko dotarła do drzwi rozegł sie błogi dźwięk i weszła do klasy. Usiadła na swoje miejsce i czekała, aż reszta jej zwariowanej klasy się uspokoji i normalnie usiądzie.  Po chwili do sali wszedł nauczyciel i dyrektor, a tuż za nimi nowi uczniowie.
- Dzień dobry! Przedstawiam wam nowe koleżanki i kolegę. To Dominika Brigidt-Dark, Aleksandra Sohg-Dark i Patrycja Heral-Dark.
      Dziewczyny odrazu poszły na koniec sali na trzy wolne miejsca, które tam były. Rozejrzałam się. O nie! Tylko u mnie jest miejsce.
- A to Michael Mike Black.
-Michael usiądź proszę koło Samanty.
       Widać, że chłopak był niezadowolony. Po twarzy przebiegł mu cień irytacji, ale posłusznie usiadł koło mnie. Był jakiś dziwny.
- Do widzenia. - Dyrektor.
- Hej jestem Sam. - Przywitałam się i zmusiłam do uśmiechu.
-Jestem Mike.
     Podaliśmy sobie dłonie i w momencie gdy moja skóra dotknęła jego stało się coś dziwnego. Prąd poraził mnie, a ciepły dreszczyk przeszedł po moim ciele. Dziwnie patrzyłam na swoją rękę, potem spojrzałam mu w oczy. Patrzył na mnie tak samo zdziwniony. Blond włosy i zielone oczy.. Chłopak ze szpitala. Ale Sam nie mogła sobie tego przypomnieć.
-Znamy się? - zapytała.

*************************************************

W końcu się zebrałam i napisałam.. Obiecuję, że następny będzie o wiele, wiele dłuższy. :) 

czwartek, 6 czerwca 2013

    Brak Weny :(

Mam całkowity brak weny do opowiadania... Niestety.  Za to napisałam piosenkę ( rapową ) na zamówienie moich przyjaciół dla Lukasa. Niedawno zerwał z dziewczyną. Tą piosenke zaśpiewaliśmy mu na pocieszenie xD.


************************************************************

Król Sawanny


Moje życie to haj,

w którym myślę, że jest raj.

Każdy myśli, że to blef,

a ja wiem, że tak nie jest.

Książe z bajki na mnie nie czeka

tylko jakiś ochłap z filmu rezerwat.

Życie to nie pestka

to udręka.

Tylko wyjątkowe osoby umieją przetrwać.

Inność to nie grzech,

to dar, który jest dany tylko nam.

Ludzie tego nie rozumieją

i raczej zrozumieć nie chcą.

Lubią obserwować, plotkować....

Ale tylko niektórzy widzą prawdę,

niekłamię naprawdę!

Wykorzystują ją do niecnych celów,

uprzykrzając przy tym życie wielu.

Dla nich to nie problem,

pragną sławy...

Zrobią wszystko, by zdobyć odrobinę chwały.

Pieniądze niszczą harmonię.

Niszczą wszystko co stworzył dobry człowiek.

Tak to jest.

Życie to nie bajka

tylko gorzka prawda.

To akurat nie jest kłamstwo,

jesteśmy słabi!

Lew to prawdziwy jest drapieżnik.

Jest wielki, silny i mężny.

To prawdziwy król sawanny!

Ten to ma życie...

Ciągle oglądają się za nim lwice.

Król sawanny,

gapią się na niego wszystkie panny.

Każdy w życiu chce nim zostać,

bo po co kryć się w cieniu,

gdy można mieć wszystko w zasięgu.

Halo? Słyszysz mnie?

Wstawaj i żyj!

Życie jest nudne

i smutne,

ale jak tylko chcesz to mozesz to zmienić.

Tylko nie bój się.

Strach to największy nasz wróg

trzeba go pokonać i już.

Iść dalej, nie zatrzymywać się..

Taak.. Ehe..

Wstawaj i żyj!

Przed życiem nie uciekniesz

i tak dopadnie cię jego los.

Teraz możesz stawić jemu czoła,

a później... Hehe...

Szkoda gadać.

Później będzie tylko gorzej,

ale jak lew staw temu czoła.

Bądź królem sawanny!

Nie bój się,

że polegniesz na oczach panny.

Wiara tylko jej potrzebujesz...

Jest to nadzieja głupców,

ale teraz pełno ich na świecie.

Więc...

Wstawaj i żyj!

Masz mnie i zawsze ci pomogę.

Pamiętaj o tym co dla ciebie dobre.

Jestem twoją przyjaciółką,

dowiem się o wszystkim.

O tym, że płakałeś

i o tym co sobie obiecałeś.

Jesteś królem sawanny!

Miłość to tylko smutki,

po policzkach twych sunął łzy.

Słone i przepełnione żalem

oraz czymś w rodzaju...

Hm..?

Czymś w rodzaju gniewu.

Nienawiści do samego siebie.

Za swą głupotę

za to, że myślałes, że jesteś w niebie.

Mylisz się kolego

ja właśnie rozczaruję ciebie.

To tylko kolejna panna w twoim życiu.

Namieszała, zrujnowała i polazła.

Teraz pewnie nawet nie pamięta twego imienia.

Ha! Numer skasowała

i wymazała cię z pamięci.

Teraz pewnie szlaja się po mieście

z pierwszym lepszym.

Tak chyba lepiej,

bo fatalna z niej dziewczyna

tylko się szmaciła.

Słuchaj no chłopie!

Czas się wziąść do kupy!

Wstać i żyć.

Od tego masz przyjaciół.

My ci pomożemy,

bo przyjaźń to coś więcej niż uczucie.

Nie jest tak ulotne ja zauroczenie..

Ehe..

Miłość to nie wszystko,

miłość kończy się..

Przyjaźń pozostaje,

więc dopilnuj jej!

Każdy miłość stracił

i pewnie straci też.

To tylko etap niekończący się.

Ta dziewczyna

nie wie co straciła.

To źle, że się tobą zabawiła.

Teraz żałuje

i wrócić chce.

Ty ją przyjmiesz,

ale my nie pozwolimy jej.

Znowu namiesza w twoim życiu

i ucieknie gdzie tylko chce.

A ty znowu będziesz się użalał?

Koniec!

Przyjaciele ci nie pozwolą.

Co? Te słowa bolą?

I dobrze w końcu sie uspokoisz

i ochłoniesz.

Realia są takie,

że ta dziewczyna nie dla ciebie

tylko znowu cię rzuci o ziemię.

Nie daj się!

Badź królem sawanny!

Niech oglądają sie za tobą inne panny.

Bo tyś król sawanny!

Wszystkie możesz mieć,

a wybierasz te złe.

Porozglądaj się,

a odnajdziesz tę co chcesz.

Wierzę w ciebie.

Czas iść naprzód.

Wzdłuż taktu.

Trzeba chcieć rozwinąć się,

a nie czekać, aż cię zabierze śmierć.

środa, 22 maja 2013

Hej!! Chciałam wam pokazać rysunki mojej przyjaciółki Justyny P. :) Ma talent.. Projektuje ona też obrazki na bloga, które niedługo wstawię. :)








     Kolejny rozdział postaram się wstawić dziś lub jutro! :)


Teraz Zapraszam Do Oglądania !!!
Pomagajmy zwierzakom!!!!! ;p

http://youtu.be/YMw8lsfOxzU

poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział III.

Szkolne przeżycia.

     Ehh.. Budzik. Wredne urządzenie. No cóż, ale trzeba wstawać.  Jak ja kocham moje łóżko! No cóż codziennie z nim zrywam, a i tak do siebie wracamy! :P Może jeszcze pięć minutek... Drzwi otworzyły się z hukiem.
-Wstawaj Sam, a tak to mówisz, że to ja się guzdrze. Chciałaś iść do szkoły to proszę. Wstawaj.
-Zmieniłam zdanie, wredna małpo.
-Dla ciebie Jane. Mama już dzwoniła do szkoły, że dziś idziesz do szkoły. Pozatym dzwoniła Agnieszka i  tez o to pytałam. Odpowiedziałam, że tak. Wstawaj.
     Wyszła z pokoju zostawiając mnie rozgarniętą i w kompletnej rozpaczy . Nie mam jednak ochoty tam iść. No cóż jednak nie zawsze można robić co się chce... Wstałam powoli z łóżka i się zachwiałam. Podeszłam do lustra i obejrzałam się w nim. Jednak to nie sen. Naprawdę byłam ładniejsza. Dobra wziąść się w garść. Na dziś wybrałam: niebieskie jeansy, brązowa bluzkę z długimi rękawami, na to biały sweterek, trochę ciemniejsza od koloru bluzki chustka na szyję, brązowe skórzane buty i biała torbę. Poszłam do łazienki i się przebrałam, następnie umyłam zęby, zrobiłam na głowie duży kok, a na środku wpięłam pastelową kokardkę.  Postanowiłam lekko pomalować oczy brazowym pudrem. Wtedy podkreślają mój kolor oczu,
już trochę zmieniony. Pozatym tak delikatny makijaż pasuje do mojej kreacji i tali. W końcu wyszykowana spakowałam książki, które nawet nie wiem czemu biorę, bo i tak nie miałam żadnej pracy domowej ani niczego się nie nauczyłam. Poprostu klapa. Nie miałam siły. Nie lubię szkoły
chodzę tam tylko ze względu na przyjaciółki. Chemia, Fizyka i Matematyka to nie dla mnie. Słowo daję. Wolę polski i plastykę. W-f katastrofa. W szkole mamy drużynę piłkarską. Jestem chyba najsłabsza. Zawsze jestem ostatnia na liście rezerwowych. Nigdy nie zagrałam w żadnym meczu. Koniec użalania. Czas ucieka.
      Zeszłam na dół, a mama, która robiła moje ulubione naleśniki z winogronową galaretką pochwaliła mój piękny strój. Zjadłam w pośpiechu śniadanie i pędem złapałam płaszczyk i torbę. W drodze do drzwi przekazałam klucze Jane i juz pędziłam na przystanek. Na miejscu odrazu spostrzegłam znajome twarze, które widzę codziennie. Agnieszka na czele gawędziła najgłośniej, Iza jak zwykle cichutko jej się rzysłuchiwała, Julita tez jej słuchała od czau do czasu mówiąc zdanie czy dwa. Zawsze Agnieszka najwięcej rozmawia w naszej grupce. Za Julitą stała... Justyna? Co ona tu robi? Zawsze jeździła samochodem. A tak szczerze mówiąc przyjaxnię się z nią, ale nic o niej nie wiem. Jest bardzo skryta. A tak w ogóle to wszystkie jestesmy takie. Każda ma tajemnicę, której nie powie drugiej.
-Hej wam! -Sam.
-Cześć. - odpowiedziały chórem.
-Co u was?
-Nic ciekawego. - Julita.
-To tak jak u mnie. Ciągła rutyna.- Iza
-Nudy, ale podobno nowe osoby wprowadzają się do RiverSoul.
-Aaa... To wiem. A czemu jedziesz autobusem? - Sam.
-A tak sobie. Chcialam z wami pogadać. Jak wasz autobus przyjeżdża to już dzwonek dzwoni.
-Okej. A o czym chcialaś pogadać?
-O wielu sprawach. Na przykład o nowym chłopaku, który będzie z nami w klasie. Podobno jest mega przystojny! :)
-Tak, tez słyszałam, ale tylko to. Nawet w aktach mojego taty nie było żadnych szczegółów. Jakby nie istnieli. Żadnych aktów urodzenia. Zero. Kompletnie nic.
-Dziwne... - Iza.
-Bardzo dziwne.. I podejrzane.- Sam.
-Będzie trzeba rozwikłać tę zagadkę. Będziemy jak detektywi w poszukiwaniu prawdy. - Julita.
-Możemy dowiedzieć się czegoś w szkole. Będzie chuczało od plotek.- Justyna.
      Nadjechał autobus.

piątek, 17 maja 2013

Rozdział II. cz. II.

Powrót do domu.

      Mama przyjechała około 10 rano. Oczywiście sama, bo Jane była w szkole. Spakowała moje rzeczy z małej szafeczki i podała mi czyste do ubrania. Wstałam i poszłam do łazienki szpitalnej. Zamknęłam się w jednej z kabin i zdjęłam rzeczy, które miałam na sobie. Nałożyłam kremowe rurki białą bluzkę i miętowy sweterek w białe kropki. Moja mama ma bardzo dobry gust, ale wątpie by to ona wybierała rzeczy. Pewnie pomogła jej Jane, która jest znawcą mody. Całe szczęście, bo gdyby mama wybrała ciuchy to bym ze szpitala chyba nie wyszła. Całe szczęście wzięła tez moją kosmetyczkę. Wyszłam z kabiny. Kosmetyczkę polożyłam na blacie i wyjęłam tusz do rzęs. Przyjrzałam się swoim oczom i z przerażeniem stwierdziłam, że urosły mi rzęsy i zrobiły sie bardziej gęste. Tusz nie był mi już potrzebny. Schowałam go i wyszłam z łazienki. W drodze do pokoju wpadłam na jakiegoś chłopaka. Był przystojny. Blond włosy, jasna cera, wysoki i te zielone oczy! Chłopak chwile mi się przyglądał. A potem mruknął:
-Przepraszam.
      I zwiał. Ehh.. Pewnie więcej go nie zobacze. Musiał być przejazdem, bo go nigdy tu nie widziałam. Gdy wróciłam do pokoju mamy nie było, pewnie brała wypis od lekarza. Usiadłam na łóżku i rozmyślałam, gdy do pokoju weszło dwóch policjantów.
-Ty jesteś Samanta Brig?
-Tak.- kiwnęłam głową.
-Mamy do ciebie kilka pytań w sprawie ostatnich wydarzeń.
-Nic nie pamiętam. Czy przypadkiem nie jesteście za młodzi?
-Nie. To by było na tyle. Dowidzenia.
     Gdy zapytałam ich o wiek to bardzo się speszyli, ale naprawde byli bardzo młodzi. Jakby niewiele starsi odemnie, a może w moim wieku? Już sama nie wiem. Pewnie wariuję. W końcu po 5 minuta weszła mam z karteczką w ręku.
-Chodź mam wypis.- uśmiechnęła się.
       W końcu wyjdę z tego przeklętego szpitalu.

******

       Gdy dojechałyśmy na miejsce chciałam jak najszybciej uniknąć rodzicielskiego przesłuchania, więc powiedziałam, że ide się odrabiać pracę domową i się uczyć. Mama nalegała żebym została w domu, ale gdybym miała zostać jeszcze jeden dzień ze swoimi myślami, które były w kompletnym chaosie to bym chyba oszalała. A tak przynajmiej spotkam się z przyjaciółkami. :) Napewno będą chciały wszystko wiedzieć i o tym co się stało i o nowych uczniach. Więc jutro nasza grupa detektywistyczn aidzie na zwiad!
-----------------------------------------------------------------------------------

Wiem, że krotki, ale napisałam dziś 3 posty. :) Jutro jescze coś napiszę, albo wieczorem dziś. Miłego czytania.

 Rozdział II. cz. I.

Ploteczki i przepowiednia. 

     Obudziłam się ktoś szturchał mnie w ramię. Powoli otworzyłam oczy. Nademną pochylała się czarna czupryna. 

-Wstawaj śpiochu!

      I pomyśleć, że to moja najlepsza przyjaciółka. Normalnie sama nie mogę w to uwierzyć. Podciągnęłam się na łokciach i usiadłam. 

-Dzięki za miłe powitanie i pobudkę. - Burknęłam.

-Spoko. Zawsze jestem do twoich usług.- Wyszczerzyła się w szyderczym uśmiechu, a ja parsknęłam.

-Eh.. Diablica.-Sam.

-Aniołek.-sprecyzowała Agnieszka.

-Jaaasnee....

-Co tam słychać? Podobno napadł cię wilk.

-Już wszędzie od plotek?

-Wszyscy o tym gadają. Wilki tak sobie nigdy na ulice nie wychodziły.

    Na samo słowo "wilk" przechodziły mi dreszcze i cyba moja najlepsza kumpela to zauważyła, bo powiedziała:

-Dobra zmieńmy temat. Cały czas teraz się dziwnego dzieje w RiverSoul. Podsłuchałam rozmowę ojca. W tym roku mamy rekordową liczbę przybyłych nowych mieszkańców. Cztery nowe rodziny. Przejrzałam kartotekę z ich danymi. No, wiesz chciałam się dowiedzieć czy mają dzieci w naszym wieku. Dojdą do nas, dokładnie do naszej klasy.

-Ale kto?!

-Trzy siostry. Chyba nie sa spokrewnione, bo mają po dwa nazwiska. Ola, Patrycja i Dominika. Ta ostatnia ma na drugie chyba Jasmine. Jakaś Klaudia, z tego co przeczytałam to będzie mieszkała niedaleko ciebie. I chłopak. Michael Mike Black. Z takimi imionami i nazwiskiem musi być przystojny!

-Czekaj , ale to bez sensu zostały dwa tygodnie do ferii. I nagle tyle osób sprowadza się do małego miasteczka na odludziu? To w ogóle bez sensu.

-Masz rację. Coś się wydarzy w tym roku. Coś niesamowitego i dziwnego.

-Skąd wiesz? - parsknęłam.

-Czuje, a pozatym... Miałam wizję.

********

        Gdy Agnieszka wyszła. Ciągle zastanawiałam sie nad jej słowami. I nagle mnie olśniło. Moja noga! A jeśli dziwne zachowanie miejscowych wilków to nie przypadek? Szybko zrzuciłam kołdrę z nóg i podciągnęłam nogawkę. Nic ani śladu. A może to nie ta? Podciągnęłam drugą też nic. Dziwne, a gdzie blizny. Cokolwiek. Co dziwniejsze. Nogi miałam jakby trochę dłuższe i bardziej wysportowane. Nałożyłam kapcie, które przyniosla mi mama i poszłam do szpitalnej łazienki. Spojrzałam w lustro. Byłam wysportowana, jakbym chodziła na siłownie, a przeciez z w-f byłam kiepska. Włosy miałam dłuższe i były jakby w ładniejszym odcieniu. Skóra gładka. Smukła twarz, usta bardziej pociągające, a oczy były jasne. Wcześniej były brązowe teraz niemal zółte. Jak u stwora, który mnie zaatakował. Ciągle zamyślona wróciłam do pokoju i położyłam się spać.    


 Rozdział  I.

Atak.

      -Mamo!- Samanta właśnie przygotowywała się do szkoły.- Gdzie jest suszarka? Mamo!

      Nigdy nic nie mogę w tym domu znaleźć. Niewiadomo co, gdzie leży. Wieczne szukanie czegoś. O, jest! Oczywiście w pokoju Jane. Moja nieogarnięta siostrzyczka. Ahh.. Jakie życie, byłoby bez niej fajniejsze.

-Jane. Znowu nieodłożyłaś suszarki na miejsce. Naucz się w końcu. To nie takie trudne.

-No weź się odczep. Zapomniałam.

      Wysuszyłam włosy, spakowałam książki do swojej niebieskiej torby, na koniec stanęłam przed lustrem i poprawiłam swoje długie blond włosy. Zeszłam na dół i szybko zjadłam śniadanie. Kiedy kończyłam się już ubierać, mama była już gotowa, a Jane jeszcze spała. Normalnie nie wytrzymam z tą dziewczyną!

- Jane! Szybko ubieraj się. Wstawaj! Przez ciebie się spóźnimy! Jane!

-No już idę.

       W końcu moja niesforna siostra zeszła na dół ubrana. Nałożyła kurtkę i wywlokła się z domu, a  ja zamknęłam za nią drzwi. Wsiadłyśmy do samochodu i podałam klucz Jane, bo dziś wcześniej kończyła.

      Lekcje były żmudne i ciągnęły się w nieskończoność, dlatego Samanta bardzo się ucieszyła, gdy w reszcie nauczyciel, po wytłumaczeniu całej seri trudnych zadań, puścił wszystkic do domu. Niestesty i tak spóźnila się na ostatni autobus. Powrót na piechotę, to był trochę głupi pomysł. Było strasznie ciemno, a ulice byly puste. Nikt nimi nie przechodził od paru godzin. A teraz Sam szła sama chodnikiem. Nagle się zatrzymała, ponieważ coś za sobą usłyszała. Trzaski się nagłośniły koło lasu. Dziewczyna przyśpieszyła kroku. Chciała być jak najdalej stąd. Po okolicy krążyła plotka, że las jest nawiedzony. Podobno, gdy raz tam wejdziesz to już nigdy nie wyjdziesz. Brrr.. Oczywiście dziewczyna w to nie wierzyła, ale wolała nie ryzykować i omijać go z daleka. Niedaleko Samanty krzaki zaszeleściły. Stanęła jak wryta.

-Jest tam kto? Halo?

    Krzaki ponownie się poruszyły i wyraźnie było widać spomiędzy gałęzi wielkie żółte ślepia. Zaczęła uciekać. To coś ją goniło. Biegła ile sił w nogach.  Jej stukot nóg rozchodził się echem po całej okolicy. W panice wbiegła do mrocznego lasu. Obróciła się i w tej samej chwili zatrzymała. Za nią nikogo nie było. Potwór rozpłynął się w powietrzu. Przed nią wyrosła wielka postać. Żółte oczy wpatrywały się w nią. Ślina ciekła po owłosionym pysku. Futro lśniło w blasku księżyca. Postać stanęła na dwie łapy i zawyła do księżyca. Bestia wyglądała jak przerośnięty pies lub wilk. Zaczął powoli na czterech łapach zbliżał się do Samanty. Dziewczyna cofała się powoli do tyłu, monstrum nadal przybliżał się do niej. W pewnej chwili potknęła się o wystający korzeń. Wilk z niewyobrażalną prędkością rzucił się na nią. Z daleka słychać było ryk radiowozu. Krzyczała ile sil w płucach, a potwór zaciskał zęby na jej nodze. Samanta opadała z sił. Ciemność powoli ja pochłaniała. Ostatnie co słyszała to "Nic ci nie jest?"


******
      Sam obudziła sie z dziwnym bólem głowy. Strasznie się źle czuła. Była wypoczęta, ale obolała. Nic nie pamiętała. Co się stało? Dlaczego jestem w białym pomieszczeniu ? Do pokoju wszedła mama z Jane, a za nią facet w fartuchu. Lekarz? Czyli to szpital. Co ja robię w szpitalu? Czy coś mi jest?

   Otworzyłam powoli usta, by coś powiedzieć. Z ust wydało mi sie tylko lekkie chrząknięcie.

-Nie próbuj mówić. Spałaś kilka dni. Za parę godzin odzyskasz głos.

-Dziekuje panie doktorze.- mama.

-Nie ma sprawy. Dowidzenia i miłego dnia życzę.

-Dowidzenia i nawzajem.

    Otworzył drzwi i wyszedł zostawiając mnie z mętlikiem i mnóstwem pytań w glowie.

-Hej curuś. Jak się masz? Jak dobrze to mrugnij kilka razy.

    Powoli mrugnełam dwa razy. Nadal byłam obolała i nie miałam pojęcia co się stało.

-Pamiętasz coś?

      Pokręciłam głową.

-Policja mówi, że zaatakował cię wilk. Przynajmiej tak to wygląda. Najdziwniejsze, że zrobił to na ulicy. Zwierzęta robią się coraz odważniejsze.

      Nagle przebłyski pamięci. Wielkie, żółte oczy. Paszcza z szeregiem ostrych zębów. Zacisnęłam powieki. Łzy spływały mi po policzkach.

-Zostawimy cię. Lekarz powiedział, że jutro cię wypisują. Odpoczywaj. Wieczorem wpadnie do ciebie Agnieszka.

     Mama i Jane wyszły, a ja zaczęłąm rozmyślać nad wydarzeniami tamtego wieczoru. Próbowałam coś sobie więcej przypomnieć, ale nic. Byłam zmęczona, powoli pochłonęła mnie ciemność.


*****************************************************************
I tyle. Wiem, że krótko, ale jakoś nie mogłam się zmobilizować. do przepisania na komputer. Niedługo nowy dodam. Dziś się źle czułąm wic mam trochę czasu na pisanie. Miłego czytania. :)

poniedziałek, 11 lutego 2013

Fabuła.

  Fabuła. :)

    Historia rozgrywa się w RiverSoul małym miasteczku, gdzie nigdy nic ciekawego się nie dzieje. W tym roku ta tradycja miała się zmienić.
   Do miasta wprowadzają się istoty nadprzyrodzone, które twierdzą, że sami  nie wiedzą czemu tu są. Mówią, że ma się tu wydarzyć coś ważnego i głos w głowie kazał im tu przyjechać. Zacznie się walka wszechczasów pomiędzy łowcami, isotami nadprzyrodzonymi, a wielkim złem, które czai się gdzieś niedaleko. Do wojny włączy się nawet potężna kongregacja, ale nawet ona go nie pokona. Samanta nowo przemieniony wilkołak posiądzie moc tak niewyobrażalną, tak straszną i potężną... Będzie musiała nauczyć się nią posługiwać. Ujarzmić ją, by nie zabiła jej przyjaciół, ani żeby ona nie stała się zła. Żeby nie stała się bronią wrogów...


Niewiedziełam co napisać, więc to taki mały wstęp, by wam nie zdradzać całej histori odrazu. :)

OPIS POSTACI!

Opis Postaci.

 Samanta Brig- wilkołak po przemianie, omega bez stada, będzie przywódcą i poprowadzi ilkołaki na wojne ze złem.

Justyna Wolf- potężny wilkołak, jest Alfą stada w RiverSoul.

Agnieszka River- przyjaciółka Samanty, potem odkryje, że jest Aniołem i ma objąć tron po zmarłej ( biologicznej ) matce. Jest adoptowana.

Susan Twenner- duch matki Agnieszki, była władczyni HavenAngels.

Izabela Salem- cicha, skryta i skromna czarownica, będzie pomagać dziewczynom w ich misji.

Michael Black- wampir, ma ponad 1000 lat, żywi się paczkowaną krwią.

Oliwer Black- starszy brat Michaela, także wampir, lubi dokuczać bratu i żywi się wyłącznie prosto od ludzi.

Dominika(jasmine) Brigidt-Dark- członkini kongregacji, córka wampira i czarownicy (hybryda), wygląda na nastolatke, ale ma ponad lub nawet wiecej niż 5000 lat, nikt nie zna jej prawdziwego imienia ani wieku.

Aleksandra(ola) Sohg-Dark- potężna demonica, członkini kongregacji, ma ok 3500 lat.

Patrycja Heral-Dark- człnkini kongregacji, hybryda wilkołaka i wampira, ma około 3000 lat, nikt nie zna jej prawdziwego imienia.

Julita Fisher- zwykła dziewczyna, potem odkryje, że jej rodzice są prefesjonalnymi łowcami, niedługo po odkryciu sekretu oni giną z rąk zła, a dziewczyna uświadomia sobie, że jej przeznaczeniem jest zostać najlepszym łowcą na świecie, by pomścić rodziców.

Klaudia Swist- nagle pojawia się w szkole, nikt nic o niej nie wie, jest łowcą stworzeń nadprzyrodzonych.

 Ewelina Spelman- potężna czarownica, asystentka Dominiki, kandyduje do kongregacji.

Ewa Smith- łowca, szef Klaudi.

 Kornelia Derst-Dark- hybryda demona i wampira, zaginiona siostra siostrzyczek dark, członkini kongregacji, ma około 4000 lat.

Lukas Hamilton- początkujący łowca, będzie chciał zemsty za śmierć siostry.

Patryk Lonli- kolega Lukasa, będzie mu pomagać.

Tyler Twenner- brat Agnieszki.

 Sylwia Cros- anielica z HavenAngels, żądna przygód.

Nicole Anword- wampirzyca zamknięta w krypcie przez 8000 lat, strażniczka mocy wilkołaków.